Pomagam kobietom zdiagnozowanym z rakiem piersi

Pomagam kobietom zdiagnozowanym z rakiem piersi

Click here to read Malgorzata’s blog in English.

Pięć lat minęło nie wiadomo kiedy… od grudniowego dnia w 2008 roku kiedy uslyszalam, że muszę powtorzyć mammogram i potrzebne będzie USG. Dwa dni póżniej biopsja i wiadomość, że są komórki rakowe. Moje spokojne i ustabilizowane życie zatrzymało się w miejscu… bez pisku hamulców. Nawet przez chwilę pomyślałam, że nie pójdę na ślub koleżanki chociaż kostium, w którym miałam wystąpić wisiał już na wieszaku. Ale po nieprzespanej nocy wstałam z postanowieniem, że tak jak dotąd nic ani nikt nie zatrzyma ani mnie ani mojego życia.

Postanowiłam też, że będę o mojej diagnozie mówić otwarcie wśród swoich znajomych. Polskie środowisko w dalszym ciągu traktuje temat chorób nowotworowych jak tabu…. lepiej nie wiedzieć i mieć nadzieję, że mnie i moich najbliższych to nie spotka. Szybko usłyszałam głosy, żeby nic z tym nie robić, bo się rozlezie po całym organiźmie; że pewnie to dlatego, że nie miałam dzieci (znam wiele matek z diagnozą); to że robiłam mammogram co roku, to też pewnie miało negatywny wpływ na moje zdrowie; pewnie mam historię raka w rodzinie (nikt z moich najbliższych nie miał diagnozy raka piersi)…. długo można by wyliczać ”dobre” rady i opinie. Do tego dołączyły się jeszcze porady jakie ”cudowne” środki powinnam zażywać i jakie leczenie będzie najlepsze.

Zdecydowanie wybrałam tradycyjną metodę, czyli zabieg operacyjny oszczędzający pierś, naświetlania i Tamoxifen przez następne pięć lat. I wtedy znowu usłyszałam, jakie to szczęście mnie spotkało, bo nie muszę mieć chemii, nie stracę włosów no i po prostu nie mam się czym przejmować, bo na chorą to nie wyglądam…… nie, nie byłam zła, ale czasem było mi smutno. Nikt na czole nie ma wypisanej diagnozy, skutki uboczne nie są często widoczne gołym okiem obserwatora, a emocje są schowane glęboko.

Większość z nas emigrantów nie ma tutaj swojej najbliższej rodziny i ‘’tworzymy’’ sobie rodzinę z ludzi poznanych już na emigracji. Czy możemy oczekiwać od nich tej samej reakcji, takiego samego wsparcia jak od prawdziwej rodziny? I tak i nie…. Nie ma na to reguły. W moim przypadku mogłam oczywiście liczyć na swojego męża; na jego wsparcie i pomoc… ale moja emigracyjna rodzina absolutnie stanęła na wysokości zadania. Dzięki nim wygrzebywałam się z każdego dołka, który sama sobie wykopywałam. Niezapowiedziane wizyty, niekończące się rozmowy o wszystkim i o chorobie też. Żaden temat nie był tabu. Nikt nie udawał, że nic się nie dzieje, nikt się nie litował i nikt nie odwrócił się ode mnie. Wszyscy ci ludzie byli moją najlepsza grupa wsparcia i są nią do dziś.

Od grudnia 2012 roku pracuję w Advocate Lutheran General Hospital jako Koordynator Programu dla Polskich Pacjentów i spotykam wiele polskich kobiet zdiagnozowanych z rakiem piersi. Oferuję im swoją pomoc i wsparcie jeśli tylko są na to otwarte. Często służę jako tłumacz, kiedy codzienny język angielski nie wystarcza do zrozumienia medycznej terminologii. Nierzadko słyszę od nich, że nie chcą dzielić się tą informacją ze swoimi znajomymi a nawet dalszą rodziną. Boją się odrzucenia i niezdrowej ciekawości. Ale też mają dużą rezerwę przed uczestnictwem w grupach wsparcia, bo uważają, że mają wystarczająco swoich problemów i nie chcą słuchać zwierzeń innych. A jednak jestem zawsze kiedy mnie potrzebują… Na pewno moje własne doświadczenie zbliża nas do siebie i powoli budujemy wzajemne zaufanie. Jest to ogromna satysfakcja, kiedy same proszą o pomoc, kiedy pytają gdzie jeszcze mogą uzyskać wsparcie, jak rozmawiać z rodziną. Łączy nas diagnoza i wspólna walka z rakiem piersi.

Related Posts

Comments

4 Comments

  1. Lynn Hutley

    Thank you for expanding our audience and getting the word out!

  2. PANI MALGOSIU , DZIEKUJE ZA WSPARCIE JAKIE PANI DAJE NASZYM POLSKIM BABKOM I ZYCZE WSZELKIEJ POMYSLNOSCI
    P.S. JA TEZ JESTEM Z KIELECKIEGO (PASTURKA KOLO PINCZOWA DOKLADNIE) I PRACUJE DLA ADVOCATE PONAD 10 LAT

  3. Renata Jaskolski October 17, 2014 at 2:54 pm · Reply

    To wspaniale, ze pomaga pani Polakom dotknietym ta okropna choroba. Dziekuje za tak potrzebna pani prace. Podaje kontakt z polonijna grupa wsparcia, ktora dziala od ponad 10 lat:
    Zyjmy Dluzej – Cancer Support Group
    7733 W. Belmont Ave.
    Elmwood Park, Il 60707
    773-490-4563
    Zapraszamy wszystkich, ktorzy potrzebuja wsparcia w trudnym okresie zycia. 8 lat temu mialam usunietego raka piersi, moje zycie zmienilo sie na zawsze, ale nie trace nadziei na przyszlosc.

  4. Renata Jaskolski October 17, 2014 at 3:58 pm · Reply

    Dziekuje za tak potrzebna prace, jaka pani wykonuje. Podaje kontakt z polonijna grupa wsparcia, ktora dziala od ponad 10 lat:
    Zyjmy Dluzej – Cancer Support Group
    7733 W. Belmont Ave.
    Elmwood Park, IL 60707
    773-490-4563
    Zapraszamy wszystkich, ktorzy potrzebuja wsparcia w trudnym okresie zycia. 8 lat temu mialam usunietego raka piersi, moje zycie zmienilo sie na zawsze, ale patrze z nadzieja w przyszlosc.

Subscribe to health enews newsletter

About the Author

Malgorzata Cieslak
Malgorzata Cieslak

Malgorzata Cieslak came to the United States from Kielce, Poland in 1983. After working several years in social services, she became the Polish Patient Navigator at Advocate Lutheran General Hospital in December of 2012. Just four years earlier, Malgorzata was diagnosed with breast cancer, had a lumpectomy and underwent radiation. She has been cancer-free for five years. Today, in her role at the hospital, she helps Polish patients navigate the health care system.